Od początku marca w hotelu Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Modliszewicach przebywa 50-osobowa grupa ukraińskich uchodźców. Są to kobiety, a w zdecydowanej większości matki z dziećmi. Po ciężkich przeżyciach znalazły u nas bezpieczny azyl.
- Przyjechałam z Charkowa - mówi Ania, którą wojna zastała w sklepie. - Do domu już nie wróciłam, nocowałam w metrze. I z jedną podręczną torebką, tak jak stałam, przyjechałam tutaj. Nie dało się już nawet dotrzeć do Sumy i zabrać mamę.
- Jechałyśmy z córką z Kropywnycki dwa dni z przesiadkami, bez snu i jedzenia. A potem przez 14 godzin szłyśmy piechotą ze Lwowa do granicy - opowiada Larisa. Zanim jednak zdecydowały się na ucieczkę, przez 14 dni ukrywały się w piwnicy swojego bloku mieszkalnego.
Pracownicy Ośrodka w Modliszewicach przyjęli wojennych uchodźców. Udostępniliśmy im pokoje hotelowe i błyskawicznie zorganizowali magazyn z artykułami pierwszej potrzeby - od bielizny po kurtki i buty, od pampersów po środki czystości i leki. Paczki przynosili również mieszkańcy Końskich i okolicznych wsi. I robili to z potrzeby serca.
W pierwszych dniach w pokojach i na korytarzach hotelu panowała cisza. Jedynie nocą słychać było płacz niektórych dzieci, trudny do ukojenia. Bo o ile uciążliwości uchodźczej drogi daje się w niewielkim stopniu odespać, o tyle z traumą wojny długo trzeba będzie się jeszcze zmagać. Ale już jest lepiej. Dzieci zaczynają się bawić. Jedne siedzą przed ekranem komputera i oglądają bajki, inne przy stolikach - rysują kolorowymi kredkami kolorowy świat. I oby taki chciał być.
Nasza kuchnia pracuje pełną parą. Zapewnia azylantom całodobowe wyżywienie; śniadania, obiady, kolacje. Pracownicy biurowi jako wolontariusze pomagają, jak tylko mogą. Zostają po godzinach lub przyjeżdżają wieczorami, by choć trochę wesprzeć koleżanki i kolegów. Prowadzony jest nawet grafik dyżurów. W Ośrodku działa też sztab kryzysowy powołany do koordynowania wszystkich działań. Rąk do pomocy i dobrych serc nigdy za wiele.
Dziękujemy wszystkim prywatnym darczyńcom, organizacjom, instytucjom i przedsiębiorstwom. A są wśród nich również anonimowi: ot, opłacona faktura z dobrami materialnymi - i to wszystko. PO STOKROĆ DZIĘKUJEMY! Ale też liczymy na dalszą pomoc!
Prywatnych darczyńców, którzy przynieśli paczki i zapełnili nasz „polowy” magazyn, nie da się wymienić z imienia i nazwiska. Ale są sponsorzy, których znamy i na których stale możemy liczyć. Ta lista jest coraz dłuższa.
WSZYSKIM IM DZIĘKUJEMY!